Znają ten moment matki, które pokładły swych synów do grobu. Trwają w ciszy, czekając na wspólne Zmartwychwstanie.
"Zabrali ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania".
Znowu Matka i znowu czekanie. Zdjęcie z krzyża i Maryja, która trzyma w ramionach Syna tak blisko, jak wtedy, gdy się urodził. Tylko teraz tak inaczej. Wtedy ze szczęściem, teraz z pękniętym sercem.
To moment, gdy dla mnie zaczyna się niezwykła cisza. Taka cisza, która przynosi ukojenie, ale jest też czekaniem i uważnym nasłuchiwaniem czy jest Życie.
Jak w czasie wojny mówić o ciszy? Jak mieć ciszę, gdy w głowie różne myśli, krew pulsuje szybciej i to dziwne napięcie, które powoduje nawet ból w mięśniach. Musisz jednak nauczyć się milczeć. Musisz nauczyć się walczyć o ciszę, by usłyszeć kolejny alarm. Twoje ucho jest coraz wrażliwsze na każdy hałas przypominający wybuch. Musisz mieć ciszę, bo przegapisz ten dźwięk, Musisz mieć ciszę, by nie panikować; musisz mieć ciszę, by uciec i musisz też mieć taką ciszę, która będzie głośniejsza od myśli. To nie takie łatwe, szczególnie, gdy ktoś doświadczył odgłosów wojny tuż obok, kiedy bał się zasnąć lub budziły go odgłosy rakiet, samolotów, ostrzałów.
Znają ten moment matki, które pokładły swych synów do grobu, to one przykryły ich twarze z czułością, ostatni raz, białym płótnem. Ich serca też są popękane. Trwają w ciszy - chcą milczeć, chcą tej kojącej ciszy, by czekać na wspólne Zmartwychwstanie.
Siostra Małgorzata Stankiewicz, kapucynka Najświętszego Serca Jezusowego, pracująca w Krasiłowie na Ukrainie.
Przeczytaj też: